Witam.
Pewna Pani (wnioskuję po Waszych wpisach) najprawdopodobniej "rozpuściła" swoje 3 szynszyle - rodziców i 9-miesięcznego syna. Kupiła je w prezencie dla swojego syna ale niestety bardzo szybko okazało się że to jednak ona się nimi będzie zajmować. Niestety szynszyle poniszczyły jej wszystko więc zdecydowała się oddać je w dobre ręce. Zdecydowałam się w pełni świadoma na opiekę nad nimi wraz ze swoimi 2 córkami (13lat i 18lat). Wczoraj zostały przywiezione do nas. Co mnie najbardziej zaintrygowało to fakt że one tak naprawdę oprócz dużej poniszczonej przegryzionej klatki (150 cm długa więc nie jest mała) miały tylko małe poidełko i to wszystko - czy dobrze myślę że gdyby miały zapewnione inne ważne rzeczy- typu miejsce do spania, zabawki, miejsce do kąpieli itp. to by nie niszczyły jej domu? Wczoraj wieczorem wypuściliśmy je w zamkniętym pokoju - chciałam poobserwować jak się zachowują i jak się to ma do niszczenia wszystkiego wokoło i ku mojemu zdziwieniu absolutnie nic nie zniszczyły - czy wczesna jest moja radość że może nie będą niszczyć? Oczywiście mam zamiar zaopatrzyć je we wszystkie potrzebne rzeczy. Czy to prawda że młodego muszę odizolować od matki aby zapobiec anomaliom genetycznym? Proszę o małe wskazówki.